Loading...

Mel C dla LOVE magazine.

To ja Sporty - ta, która robiła salto w tył, mam 19 tatuaży i nosi dres.

Nie zobaczysz mnie narzekającej na moje życie - jest cudowne. Wiem, że są ludzie narzekający na uwagę - ale chciałam być sławna od początku. Jak reszta Spice Girls wcześnie nauczyłam się, że nie można sobie wziąć tylko jednego kawała ciasta, gdy chodzi o sławę. Musisz zjeść wszystko.

Jasne, to dziwne połapać się w tym wszystkim od razu - walczyłam z wieloma aspektami bycia w centrum zainteresowania, ale po 20 latach, rodzicielstwie i wielu terapiach jestem bardziej pogodzona z realnymi osiągnięciami mojej dziecięcej ambicji.

Pomyślmy o świecie celebrytów za starych czasów. Pamiętam kiedy trochę tajemniczości i konspiracji zapewniało naszym sławnym twarzą status prawdziwych gwiazd. Kiedy nie wiedzieliśmy co zjedli przez pośrednictwo social medii, gdzie byli lub z kim się umawiają. To były czasy świetności gwiazd współczesnych celebytów, który uwielbiałam.

Był szyk, podniecenie i patrzyliśmy na swoich idoli w zupełnie innych sposób.

Gdybym nie była tym kim jestem, nigdy nie było by mnie w social mediach - nudzą mnie. Nie zrozumcie mnie źle - rozumiem to i moc posiadania ich jest niezbędna w współczesnym świecie. Ale jestem dzieckiem lat 80. Moimi pierwszymi płytami były The Kids from Fame, Fantastic Wham i Like a Virgin Madonny.

To byli moi idole - sławni, utalentowani i przełomowi. Taka właśnie chciałam być. Chciałam śpiewać, tańczyć i tęskniłam do świata "zamiatajcie moje imię".

Moje zrozumienie sławy wzrastało, kusiły efekty uboczne odniesionego sukcesu i świętowanie tego co robisz z talentami, nadzieją i wiarą, które masz od Boga. Zdolność poruszania się, łączenia i bawienia się z ludźmi na scenie, fascynowała mnie.

Moja wyobraźnia jako nastolatki rozciągała się dość daleko. Chciałam być w sytuacji Madonny, która nie mogła biegać po parku bez ludzi, którzy biegli by razem z nią. Tysiąca krzyczących fanów przed hotelem. Tego rodzaju sławy co Michael Jackons, kiedy był oblegany na lotnisku. Wiecie, ludzie trzęsący się i płaczący, ponieważ cię spotkali.

Przez kilka lat, z czterema dziewczynami przy boku, mogłyśmy osiągnąć dokładnie to co chciałyśmy. Na szczęście, wszystkie chciałyśmy tego samego. Do dnia dzisiejszego wierzymy, że większa część naszych sukcesów to efekt absolutnego, niekwestionowanego przekonania, że rzeczywiście stałyśmy się największym zespołem na świecie.

Ale mój związek z sławą zmienił się przez lata i w czasie osobistych zmagań (pamiętacie lata złej, rokowej dziewczyny?), kiedy wolelibyście żeby nikt nie wiedział kim jesteście, musiałam sobie przypomnieć siebie, a bez sławy, która przyniósł mi zespół, było by mi znacznie trudniej robić rzeczy, które kocham. Widzicie, jestem piosenkarką i piszę teksty. Nie celebrytką. To są dwie zupełnie inne rzeczy. Możesz zdobyć fortunę będąc 'celebrytą' w zależności od tego ile chcesz zachować godności.

Nie mam w zwyczaju (chociaż mogło się zdarzyć z raz czy dwa!) wpadać do klubów, dawać cynk prasie gdzie przebywam i choć wszyscy mamy rachunki do zapłacenia nigdy nie było mi komfortowo z tłustymi kwotami, które niektóre gwiazdy umieszczały na czekach. Każdy robi jak uważa, a może większość mnie oszukała.

Jestem wykonawcą i bycie na scenie - czy to przed 20 czy 20.000 ludzi - sprawia mi przyjemność. Jeżeli nie robię tego przez jakiś czas czuje jakby część mnie zniknęła. Głód na występy i tworzenie nigdy mnie nie opuści.

Chęć bycia sławnym dla samej sławy bez żadnego talentu? Jak to w ogóle funkcjonuje? To jak iść na hamburgera, ale zjeść tylko bułkę - brakuje najlepszej części.

Rzeczy były dziwne na początku Spice Girls. Nikt nie miał internetu (wszędzie były pagery i faksy) i o większości pisano w tabloidach, ale dostęp do tego pojawiał bladym świtem się w kioskach, w kolumnie z plotkami.

Patrząc wstecz wydaje się, że to wszystko było takie urocze - ale nie było. Przypuszczam, że moim relacją z mediami zajęło trochę czasu zanim się unormowały. Nieporozumienia, zatruwające plotki i cały czas jesteś o coś pytany i oceniany. Całe szczęście czułam jakby przez większość czasu pisali o kimś obcym.

To była era, którą mogłam się na swój sposób rozkoszować - nie było iPhonów, które budzą cię każdego ranka co kilka sekund, na którym przeglądasz przez przymrużone oczy Twittera, na którym cały świat mówi ci, że nienawidzą twojej nowej fryzury.

Często współczuje młodym ludziom, którzy znajdują się na językach opinii publicznej. Nie mogą nawet pozwolić sobie na zepsucie fryzury, by ich życie nie znalazło się w rozsypce. Rzeczywista sytuacja - jest bardziej niż prawdopodobna, że pójdziesz na kilka głębszych z znajomymi do pubu. Ktoś zdecyduje się nakręcić cię na iPhonie i w ciągu kilku sekund zaczyna się to rozprzestrzeniać. Super. Czy już nic nie jest święte? A potem ponownie, niektórym się wydaje, że chcą tego samego rodzaju gówna?!

Przygotowując się do wydania nowego albumu z moją własną muzyką, po pięciu latach przerwy, to szaleństwo jak zmienił się przemysł muzyczny przez ten czas. To zupełnie inny świat porównując do czasów Spice Girls.

Fascynacja zespołem wygląda na to, nigdy nie przeminęła. To błogosławieństwo i klątwa zarazem. Dziennie jestem pytana 'czy dziewczyny powrócą?'. A następnie Kiedy? Jak? Gdzie?

Kiedy powróciłyśmy w 2007 pytania ucichły momentalnie. Zrobiłyśmy to - fani byli szczęśliwi i my też. Ale w minute po zakończeniu trasy pytania znowu się pojawiły.

Słuchajcie, będę Spice Girl aż do śmierci. A co do kolejnych spekulacji, czy będę uczestniczyć czy też nie, w świętowaniu 20-lecia Wannabe, są w szczególności męczące. Nie zrozumcie mnie źle - i całkowicie rozumiem. Ale czy to jest jakaś nowa zasada, że zespoły mają się reaktywować? Dlaczego nie możemy być po prostu zapamiętane za nasze niesamowite osiągnięcia z lat 90.

Kiedy spotkałyśmy się podczas reaktywacyjnej trasy było cudowanie, strasznie, surrealistycznie w tym samym czasie. Cała nasza piątka ponownie razem. Jakbyśmy cofnęły się w czasie na globalne świętowanie zespołu.

Słowo się rzekło, na początku tego roku po kilku spotkaniach twarzą w twarz z dziewczynami podjęłam trudna decyzję o nie uczestniczeniu w proponowanym powrocie z Emmą, Geri i Melanie. Victoria od razu w odpadła z zrozumiały powodów - jej modowej marki i dość dużej rodziny.

Najtrudniejszą częścią dla mnie było pozwolenie sobie na zawiedzenie ludzi, dziewczyn, fanów, cywilizacji? Niestety to coś czego nie czuję i musiałam postąpić zgodnie z moim instynktem.

Chciałabym występować na wielkich arenach na całym świecie, śpiewać nasze cudowne, szalone, popowe piosenki i przeżywać naszą dawna świetność. Jest to oczywiście również bardzo lukratywna możliwość. Ale byłyśmy pięcioosobowym zespołem. Czy nie osiągnęłyśmy szczyty podczas Olimpiady?

Dla mnie absolutnym szczytem mojej Spice egzystencji był moment, kiedy obserwowana przez miliardy ludzi na całym świecie, śpiewałam Spice Up Your Life na dachu czarnej taksówki, podczas zakończenia Olimpiady w Londynie w 2012. Nic więcej niż pełny skład, po prostu nie czułam, że robimy to ze względu na sprawiedliwość wobec zespołu lub fanów.

Słynny wers z Wannabe nieustannie przypomina nam - przyjaźń nigdy się nie kończy. Zawsze będą jakieś przeszkody w przyjaźni. Kocham dziewczyny, głęboko. Mamy wyjątkowa więź, która nigdy nie zostanie zerwana i nadal będę je wspierać jak tylko mogę.

Poza tym nie mam żadnych złudzeń, że moja praca solowa nigdy nie zbliżyła do ułamku wpływów jakie miałyśmy jako Spice Girls. Kocham zespół, jestem dumna z mojej przeszłości i zawsze będę przyjmować i celebrować bycie Spice Girl, to właśnie ja.

Wiec zostawie Cię z kilkoma końcowymi myślami. Odłóż swój telefon. Pisz długopisem. Twórz. Nie przestawaj się uczyć. Bądź pozytywny.

Tam jest niesamowity świat i kapryśny świat sławy jest tylko teleturniejem. Twoje własne życie jest znacznie większą przygodą.

źródło: thelovemagazine

2 komentarze:

Rena pisze...

Ooo wooow jaka piękna sesja, jeszcze Mel C takiej nie miała. SUper.

http://spicetki.blog.pl/

Paula pisze...

Pięknie Mel wyszła na zdjęciach. Najbardziej podobają mi się czarno białe :D

U mnie http://demi-lovatooo.blog.pl/ NN zapraszam